piątek, 15 marca 2013

'You're my sweetheart... You're my sweetest...'


19.18

Archive- 'Goodbye'



Im dłużej nie piszę, tym trudniej później się za to wziąć od nowa… Skończyłam na początku grudnia, więc ok…

Sprawa z M. została zamknięta, definitywnie, w głowie i w sercu też. Jednak to prawda, że ‘klin- klinem’ ale to zależy też indywidualnie od każdego człowieka i od tego w co wierzy.
Nie rozmawiamy ze sobą, nie myślę o Nim, nie płaczę, nie patrzę codziennie czy jest na gadu, na fejsie. Wyleczyłam się :)
To nie jest tak, że już Go nie ma, że M. zniknął. Jest i zawsze będzie, prawdziwa miłość nigdy z serca nie zniknie, choćby było ich milion w ciągu życia, wszystkie one w nas zostają jeśli są prawdziwe :)

Pod koniec listopada odezwał się do mnie na fejsie pewien chłopak. Zagadał co tam słychać i czy go pamiętam. Hmm zawsze mnie ciekawią takie ‘sytuacje’ kiedy ktoś do mnie pisze a ja nie mam pojęcia kto to jest i najczęściej pytam wprost czy się znamy, czy tak tylko zagaduje i tym razem też tak zrobiłam ale kolega zamilkł. Nie odpisał, a na imię mu nie inaczej jak Mateusz :) tak, tak, kolejny Mateusz na horyzoncie :P W każdym razie nie odezwał się, więc głowy mi długo nie zaprzątał.

W grudniu dużo rozmawiałam z Agatą, z Kasią, z Moniką, z Robertem na temat C. i tego co robić, czy w ogóle coś robić w tym kierunku… Nasze rozważania i dumania stanęły na tym, że jak nie spróbuję to będę żałować. ZNÓW!
Pisałam już, że Agacie bardzo spodobała się wizja mnie w związku z C. więc z racji tego, że z Nim pracuje i widuje się często, postanowiła za moimi plecami przygotować mi odrobinkę grunt i Go wybadać :D
22 grudnia napisałam do niego dłuuuugiego smsa. Tak, zdobyłam się na odwagę chociaż było tragicznie ciężko, nie wiem czy nie ciężej niż wtedy kiedy pisałam do M. tą pierwszą wiadomość po latach. Napisałam, że rozmawiałam  o Nim z Agatą i piszę sama, żeby nie było jakichś dziecinnych podchodów, napisałam, że Go lubię i jakieś tam jeszcze pierdoły. Pamiętam doskonale jak przeżywałam tego smsa, ręce mi się trzęsły, biedna Monika była torpedowana wiadomościami na fejsie, bo potrzebowałam duchowego wsparcia wtedy :) Odpisał, że spoko, ale że Agata nic konkretnego mu o mnie nie mówiła… i ten drugi sms po chwili ‘Lubisz mnie? :)’  heeeeeh :D no i popisaliśmy trochę jeszcze o jakichś głupotach, żadnych konkretów w sumie. I cisza nastąpiła… Po Świętach odezwałam się do Niego jeszcze raz, wiadomo standardowe jak tam po Świętach itd. wszystko spoko, zapytał gdzie się wybieram na Sylwestra, bo słyszał, że idziemy całą ekipą na imprezę… pojawiła się iskierka nadziei, że może pójdzie z nami, może zaproponuje coś sam… i dupa. Nie chciał przyjechać do nas, innych propozycji również brak… nie powiem żebym nie była zawiedziona, BYŁAM ale przynajmniej konwersacje smsowe się nie skończyły. Agata co prawda już dostała wścieklizny, że On taki oporny, że ja tu bym chciała a nie wychodzi, mniejsza.
Któregoś pięknego dnia, jeszcze przed Sylwestrem, szanowny C. odezwał się w końcu do mnie sam. Popisaliśmy znów o głupotach, ale już zaczęła się pojawiać koncepcja ‘najbliższego spotkania’ :P w ogóle to nasze smsowanie, to taka urocza sprawa, takie podchody jak dzieci z gimnazjum :D Może głupie, ale ma swoją magię, lubię to :D
Minął Sylwester, oboje spędziliśmy Go osobno, żadnych życzeń Noworocznych,  żadnego NIC… ALE jakimś cudem nie poddałam się… ostatni rzut na taśmę. Impreza! Podzwoniłam po wszystkich znajomych, od nich z pracy i nie tylko i zorganizowałam imprezę, 7 stycznia :D tydzień po Sylwestrze- tyle wytrzymałam :P Obdzwoniłam wszystkich, C. zostawiłam na koniec bo mnie trema zjadała przed tym telefonem… i tak już wiedział od wszystkich ziomków, że imprezę organizuję, no ale i tak nie wypadało nie zadzwonić osobiście, więc wzięłam ten telefon do ręki i tak łaziłam z nim po domu i mamrotałam pod nosem co mam powiedzieć, aż w pewnej chwili zawędrowałam do łazienki, przeglądam się w lustrze, telefon jakoś przy twarzy trzymałam, a że ekran dotykowy to przypadkiem, policzkiem wcisnęłam zieloną słuchawkę, a chyba nie musze dodawać, że numer C. już był ustawiony… To dopiero było wstrząsające, jak usłyszałam sygnał połączenia!!!!!! Kurwa!!! Cud, że tego telefonu z rąk nie wypuściłam, jak się zorientowałam, że to już, że dzwonię…. O matko, to było przeżycie tego roku :D No bo przecież, co z tego, że od pół godziny chodziłam z telefonem przy uchu i wymyślałam co mam powiedzieć, NIE BYŁAM GOTOWA :PP … Odebrał… zaprosiłam, pogadałam, NAWET coś zabawnego strzeliłam :P Powiedział, że przyjedzie, skoro Go zapraszam…
To jest takie dziwne, niesamowite uczucie usłyszeć głos osoby, do której coś się czuje, usłyszeć jej śmiech… Pewnie pisze jak poroniona jakaś ale tak właśnie jest… To się czuje…
Przyszedł dzień imprezy, wszyscy dotarli, popiliśmy na umór, Agata, C. i jeszcze jeden kolega zostali u mnie na noc. Nie miałam odwagi tego dnia z Nim porozmawiać, mimo tego, że alkohol teoretycznie powinien dodać odwagi… nic się nie wydarzyło. Pochlałam konkretnie, ojjj taak, zresetowałam się. Zresetowałam wszystkie wątpliwości, cały strach i następnego dnia, na kacu, kiedy było mi już wszystko jedno, co będzie to będzie, powiedziałam mu, że powinniśmy porozmawiać :D HA! Pamiętam to, jakie to było głuuuupie heheh i jego standardowa odpowiedź ‘O czym?’ i uśmieszek dający mi do zrozumienia, że doskonale wie o co mi chodzi :D
Zapytałam Go wprost, czy chce się z kimś spotykać. Czy to, że jest od kilku lat sam to jego świadomy wybór, czy po prostu nie trafił się nikt odpowiedni. Powiedział, że to nie jest tak, że nie chce się z nikim spotykać, ale jeśli chodzi o Nas, to musi się zastanowić nad tym. Musi przemyśleć sprawę i gdyby miało coś być, to chciałby najpierw poinformować o tym Ex. Zapytałam, czy Ex jest dla niego przeszkodą, powiedział, że nie, że moja i jego wspólna przeszłość Go nie obchodzi ale jako jego kumpel chciałby Go sam o tym poinformować, żeby nie dowiadywał się od osób trzecich. Kilka razy próbował zboczyć z tematu, ale ja się nie dałam :) wiedziałam, że jeśli nie teraz, to nigdy już się na to nie zdobędę. Kilka razy zdarzyło mi się zaciąć, widział to i zaskoczył mnie pytaniem, które zadał: ‘Ciężko się o tym mówi co?’ heh powiedziałam, że tak, tym bardziej kiedy On mi tego nie ułatwia. Zreflektował się i już nie unikał odpowiedzi na moje pytania :) Powiedziałam mu, że muszę zapytać o wszystko i powiedzieć wszystko to co mi w głowie siedzi bo strasznie mnie to męczy. Niestety, tak to już z Nim jest, że znów żadnych konkretów… Powiedział, że musi się zastanowić, a ja nie chciałam naciskać. I pojechał,  a ja czekałam… i czekałam… i czekałam…
Na cokolwiek, smsa, telefon, cokolwiek, jakąś informację, czy coś postanowił, czy tak, czy nie. Dałam mu dwa tygodnie. Zdaniem jednych za dużo, zdaniem innych mogłam dać mu więcej.

W między czasie, jakoś koło 5 stycznia napisał znów do mnie Mateusz, ten nieznajomy z fejsa. Po moich bliższych oględzinach fotek, okazało się, że jednak nie taki nieznajomy jak mi się wydawało na początku. Chodziliśmy razem do szkoły średniej przez trzy lata, on do klasy razem z moją dobra koleżanką. Przypomniałam sobie w końcu, powiedział, że zwrócił na mnie uwagę od razu ale nie miał odwagi do mnie zagadać przez te lata (i w sumie dobrze, bo i tak byłam w związku z Ex, więc pewnie tylko by Go spławiła :P) popisaliśmy trochę o Sylwestrze, powspominaliśmy stare czasy w szkole i w końcu, 6 stycznia zaproponował spotkanie, napisał mi to dzień przed imprezą. Nic już nie odpisałam, nie chciałam się w coś takie wplątywać skoro w głowie był mi tylko C. nie chciałam zawierać nowych znajomości. Po co miałam zaczynać coś nowego, skoro miałam największą nadzieję, że z C. coś wyjdzie. Olałam.
Ześwirowałam na punkcie C. myślałam o tym wszystkim cały czas. Czemu się nie odzywa, czy będzie aż tak wyrachowany, że nawet nie da mi znać, że to nie ma sensu? 

Przez cały związek z Ex. Były momenty, że pojawiał się w moich myślach M. bo to był TEN, którego kochałam. Ex nigdy TYM nie był dlatego tak się działo. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy jakieś pięć lat temu u nas w domu pojawił się C.
To było dziwne, kompletnie człowieka nie znałam, on mnie też. Pierwsze spotkanie ‘Cześć, cześć’ i tyle. Później, za pół roku całą ekipą pojechaliśmy na wesele do wspólnego kolegi od nich z pracy. C. razem z koleżanką siedział naprzeciwko mnie i Ex, drugie nasze spotkanie i ja już wiedziałam, że jeżeli kiedyś stanie się coś, że nie będę z Ex, to M. i C. tą są dwaj faceci, z którymi chciałabym spróbować… Zaskakujące? Nie wiem. Myślę, że tak się po prostu dzieje. Poznajesz kogoś i wiesz, czujesz, że Cię ciągnie… Pisałam kilka razy, że M. mi się śnił w nocy. C. też mi się śnił… Były takie chwile, że pojawiał się w moich myślach i tyle i był sobie. Tłumaczyłam sobie, że to takie pewnie zauroczenie, że lubię Go po prostu jako kolegę, bo jest śmieszny, pozytywny, miły… I tak to leciało, wspólne imprezy, wyjazdy do kina, kilka razy zdarzyło się, że byliśmy w kinie we troje, ja, Ex i C. i zawsze robiłam tak, żeby siedzieć po środku :) zawsze przegadywaliśmy z C. cały film :P Pamiętam ognisko u mnie w mieście, które zorganizował Ex dla wszystkich z pracy, zjechali się do nas, C. wparował do łazienki kiedy kręciłam włosy i gadał jak ładnie wyglądam :) Dał mi swoją bluzę wieczorem, kiedy było już chłodno, mimo tego, że Ex stał obok… Pamiętam dużo takich momentów, kiedy coś skomplementował, kiedy zawsze mówił coś fajnego kiedy mnie zatykało jak koledzy mi dokuczali (jak to faceci)
Nie wiem jak to się dzieje, po prostu tak jest… Poznajesz kogoś i wiesz, że dla tej osoby jesteś w stanie zrobić wszystko… kwestia tylko czy Ty okażesz się taką samą osobą dla tego kogoś.

Minęły dwa tygodnie… Nie odezwał się. Bolało, ale nie mogłam mieć pretensji, przecież na siłę go nie zmuszę. Nie jestem osobą cierpliwą, nie lubię czekać, nienawidzę czekać na coś czego bardzo chcę. Chujowe to było uczucie, naprawdę chujowe…
Po dwóch tygodniach i… paru dniach stwierdziłam, że koniec. Dłużej nie czekam, wiadomo, uczucie samo nie zniknie z dnia na dzień, ale postanowiłam sobie nie myśleć, zapomnieć jakimś cudem. Wiedziałam, że już nigdy się z Nim nie spotkam, nie chciałam, nie umiałabym z Nim normalnie rozmawiać, nie umiałabym nabrać dystansu a za nic w świecie nie chciałabym wyjść na jakąś zdesperowaną, załamaną wariatkę :| Pod jednym względem byłam z siebie dumna, że od dnia imprezy się nie ugięłam i nie napisałam do Niego pierwsza, a korciłoooo! Agata twierdziła, że mogłabym się odezwać od czasu do czasu, tak na luzie, żeby nie dać o sobie zapomnieć ale ja NIE! Mam swój honor jednak, może gdyby mi dał jakiś znak, cokolwiek, to może i bym dalej próbowała… Zrobiłam pierwszy krok, drugi należał do Niego i nie zrobił go…

24 stycznia odpisałam Mateuszowi, że możemy się spotkać. Wahałam się zajebiście, zastanawiałam czy ma to sens, ale stwierdziłam, że skoro C. nie przejawia jakichkolwiek chęci… to spróbujemy tu. Może okaże się fajnym facetem, przynajmniej zajmę głowę czymś innym. No i się spotkaliśmy 27 stycznia. Pierwsze spotkanie było naprawdę bardzo fajne, moja pierwsza taka randka RANDKA, z chłopakiem, którego w sumie nie znałam. Fajnie się gadało, pośmialiśmy się trochę. Na kolejne spotkanie umówiliśmy się już u mnie w domu :) tak, tak, szybko, wiem, ale przestałam myśleć, zaczęłam robić to, na co miałam ochotę. Pojawiały się myśli, co bym zrobiła gdyby teraz odezwał się C.
Pamiętam któryś wieczór, kiedy przyjechał do mnie Mateusz, otworzyłam drzwi a on w zębach trzymał kwiatka a w ręku dwa kieliszki i szampana, na moje pytanie z jakiej to okazji, powiedział ‘Bo się stęskniłem’ :) BYLIŚMY RAZEM NA DYSKOTECE!!!! Ja pierwszy raz od 9 lat! I bawiłam się zajebiście :D Mój żywioł, muzyka i taniec. Później przyszły Walentynki… Tyle prezentów to ja chyba w życiu nie dostałam od jednego człowieka. Jeden z prezentów stoi nadal w pokoju, a raczej siedzi na komodzie, duży, puchaty, ‘biały miś, dla dziewczyny…’ :P Od samego początku dużo z Nim szczerze rozmawiałam, że byłam w związku bardzo długim, że zakochałam się ale nie wyszło i bardzo było mi z tym źle, w styczniu straciłam pracę więc z tego powodu też byłam przybita a On mnie wspierał, pocieszał, pomagał znajdować rozwiązania moich problemów. Powiedziałam mu, że nie chcę się śpieszyć, żeby mnie nie popędzał, że potrzebuje czas też dla siebie i dla moich przyjaciół. Twierdził, że rozumie i widziałam, że starał się mi tego nie okazywać ale był zazdrosny  czas, który spędzałam ze znajomymi. Któregoś dnia wymsknęło mu się, że zaczyna mu bardzo zależeć… A ja tego u siebie nie czułam, nie było tego co z M. i C. Ci dwaj mogli nie robić NIC, a i tak poszłabym za nimi w ogień, a Mateusz był dla mnie cudowny, starał się, robił wszystko tak jak powinno być. Nieba by mi przychylił i widziałam w Jego spojrzeniu, że szuka takich samych uczuć u mnie… 

20 lutego poszłam na pierwszy dzień szkolenia w nowej pracy :) cieszyłam się jak dziecko kiedy do mnie zadzwonili, dwa miesiące siedzenia w domu to już too much for me. Poszłam, odbębniłam first day, wróciłam do domu, wyszłam na spacer z psem, kochana muza z telefonu w uszach i w pewnej chwili ‘klik, klik’ dźwięk wiadomości sms.

Luk na wyświetlacz… 



…C.


P.S. Nie wiem, strasznie wydaje mi się ten tekst wyprany z uczuć :| same fakty, mało emocji... W kolejnym wpisie będzie ZUPEŁNIE inaczej... 
Przepraszam, że tak długo :||||||||||

4 komentarze:

  1. od czego zacząć? od czego zacząć? myśli mi teraz skaczą jak pomylone w głowie, ale postaram sie w miarę logicznie... więc po 1. żartujesz sobie? długo? ja na początku czekałam na jakikolwiek wpis i wchodziłam prawie co tydzień, później żadziej a kiedy minęły 3 miesiące powoli wątpiłam czy tu wrócisz. No i martwiłam się, że cię nie było. ALe teraz wiem, że jesteś naprawdę nieprzewidywalna :D mimo wszystko, podniosłaś mnie na duchu tym wpisem. Dobrze wiedzieć, że jakoś sobie radzisz, po tych całych przejściach ( co z resztą cholernie mnie ciekawiło). Mam nadzieję, że w następnym wpisie dasz nam równie dobre wiadomosci. 2. Mogę sobie jedynie wyobrażać jak czułaś sie po sprawie z M., bo nigdy czegos takiego nie doświadczyłam i naprawdę nie wiem jak to jest. Jednak twoje odczucia, nie dziwią mnie. zostałaś zraniona, i to bardzo. Teraz czytając to, rozumiem twoją decyzję i cieszę się, że włożyłaś wysiłek, by coś zmienić, by nadać swojemu życiu dalszy, inny sens, poza M. Jeśli jednak to była, t a miłość, możliwe że ten temat jeszcze powróci,nie wiem czy też tak o tym myślisz? może nie teraz, jutro czy za rok, ale kiedyś i możliwe że będziesz musiała się jeszcze raz z tym zmierzyć. Z głębi serca życzę ci jedynie tego, byś odnalazła szczęście - byś zaczynała dzień z uśmiechem u boku kogoś, na kogo będizesz mogła spojrzeć i powiedzieć: kocham cię i chcę być z tobą, bo tylko przy tobie czuję, że żyję, czuję że jestem spełniona.
    3. Wow, tyle sie u ciebie działo! i przekonuję się jak to czytam, ze ta metoda z klinem chyba jest skuteczna. C i Mateusz? No dziewczymo, masz teraz zawirowanie. A i jeszcze jedno! Urwałaś w takim momencie ten wpis, że mam ochotę cię udusić :D Napisał i co? Co dalej się wydarzyło?! Rozbudziłaś moją ciekawość, ty! :) Ale wracając... najpierw C. Hm...z tego, co napisałaś widać, że chyba nigdy nie byłaś tylko koleżanką, bo traktował cie jak kogoś naprawdę bliskiego, z kim czuł sie dobrze. Potzrbował czasu by pomysleć, ok, ale żeby nawet nie dać znaku? Moze to oznaczać, że rzeczywiscie intensywnie to analizował,ale to powiesz nam ty... Co do Mateusza, uroooczy!tak jednym słowem i kochany. Cudownie, że przy nim dobrze się bawiłaś i poszłaś na tą dyskotekę :D Jednak zdajesz sobie sprawę, że jesli on chce czegoś więcej niż ty, a ty wysyłasz sprzeczne sygnały, w końcu nastąpi zwarcie. Naprawdę nie wiem, co ci powiedzieć. z jednej strony to troche egoistyczne, spotykać się z Matem bo C. sie nie odzywa a kiedy ten w końcu pisze, wracasz do niego. Ale jeszcze inaczej - skołowanie. W twojej sytuacji wybór jest trudny, ale czekam na dalszą część bo w końcu co zdecydowałaś? nie wiem! Ah, i sprawa z sylwestrem i tą imprazą :) chyba było okej? A ta akcja z telefonem :) o losie, nie zazdroszczę, bo wiem jaki to stres! ale dałaś radę, nawet bardzo! :)
    Jeszcze wracając do Ex. z tego co piszesz wnioskuję, że nie odzywa sie do ciebie. a jak sprawa z mieszklaniem? nadal mieszkasz z nim? W sumie, to moze być ciekawe jak C. powie mu o wszystkim, ciekawe jak zareaguje o.O
    Nowa praca? opowiedz coś o niej. Jak jest? i co robiłaś przez te dwa miesiące? Opowieść kończy się na 20 lutym, to odległy termin... ale o tym wiesz!
    Więc czekam na więcej. I jeszcze raz, naprawdę cieszę się z twojej odpowiedzi! Jeszce jedno! Muzyka Archive! Nie wiem czy słuchasz, jesteś fanką? Ale ja nie, natknęłam sie na nich przy okazji filmu "Sęp" a potem wywiadu z Teraz Rocka i zaczęłam coś tam słuchać i spodobało mi się. I nawet nie dawno słuchałam tego! Z resztą ten wywiad zamieściałam na RUCH, blogu który prowadzę razem z najlepszymi przyjaciółkami, nie wiem czy zaglądałaś?[ruch24na7.blogspot.com] ( zawsze chciałyśmy coś takiego mieć i w końcu sie udało).Mi sie bardzo podoba numer Violently...

    Ach, Weak, Weak.. dobrze, że jesteś ;) Brakowało mi tych "rozmów".
    Ah, nie mogę skończyć! Jeszcze jedno, ostatnio tez słucham tego http://www.youtube.com/watch?v=f3Z581wh85U Jak ci się podoba?
    XO

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy jeszcze jesteś zainteresowana, bo dawno nie pisałam, ponieważ nie miałam na czy. Dysk mi padł w komputerze, a nie było mnie stać na nowy. Ale zapraszam Cię na nowy rozdział na http://swiat-cieni.blogspot.com/

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam tylko ostatni, na więcej nie mam czasu. Wiem. zniknęłam bez słowa dłuuugi czas temu, mam nadzieję że mnie jeszcze pamiętasz.;) Ale widzę, że u Ciebie zmieniło się naprawdę dużo! Mniej więcej zorientowałam się ze sprawą C., nie wiem jak skończyło się z M., nie czytałam poprzednich wpisów, ale przynajmniej sobie z tym dobrze radzisz. Tak to jest, w sumie sytuacja jak z filmu, kochasz jednego, tak naprawdę szczerze go kochasz, a pojawia się inny, który czuje właśnie TO względem Ciebie a przy okazji jest człowiekiem-złotem, uprzejmy, dżentelmen, kochany, słodki, po prostu brać i się cieszyć, ale jednak... niestety, ale dupa. Nieważne jakby cudownym człowiekiem był, Ty najzwyczajniej w świecie tego do niego nie czujesz. W głębi serca wiesz że to nie to, ale tak Ci wygodnie. Przynajmniej na razie. Post z marca, ciekawa jestem jak do tej pory się sytuacja rozwinęła. No i sms od C......? Ah, zaintrygowałaś, kobieto. Wiesz, jak dla mnie jest dużo emocji. Dużo faktów, bo dużo się działo, ale jak dla mnie niczego tam nie brakowało. Zapomniałam jak fajnie piszesz. Zapomniałam ogólnie o całym świecie blogowym, jesteś jedynym blogiem na którego weszłam od... listopada. Włączając swój. BARDZO chętnie przeczytałabym coś aktualnego. (TAK, to była zachęta na nowy wpis). Wiem, masakrycznie trudno jest wrócić, ale mam nadzieję że jakoś tam Cię trochę kopnęłam w dupę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, halo Weak? Czy ktoś tu jeszcze jest? Mam jedynie nadzieję, że jesteś tak szczęśliwa, że porzuciłaś no- life'owanie w sieci i korzystasz z życia. Daj jakikolwiek znak, proszę!
    Trzymaj się ciepło. Czekam na Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń