piątek, 18 maja 2012

Trochę o muzyce, o miłości i strachu...


Notkę tą dedykuję Aleksandrze Zakowicz <3

Rzadko mi się to zdarza, bo przecież ja zawsze mam coś do powiedzenia ale po pierwszej notce dostałam jakieś zawiechy. Nie potrafiłam nic napisać a tak dużo chciałam przekazać. Robert dzisiaj mnie „odblokował” (no bez skojarzeń) po rozmowie z Nim i po kilku kawałkach Papa Roach od Niego dostałam weny, a że byłam w pracy a tam nie ma warunków do pisania- stwierdziłam, że napiszę notkę po powrocie do domu… Tak, do domu wróciłam, psa wyprowadziłam na spacer i co? I gówno bo wlazłam na skajpa i mnie dziewczyny rozwaliły kolejny raz! Teraz jest 23.30 a ja dopiero zaczynam tą notkę… dobra tyle o pierdołach… 

Co mnie natchnęło do pisania tego co piszę teraz? Chyba kawałek Papa Roach- "No matter what" Tak na pewno to! (w tym momencie Zako mi przeszkodziłaś! Tak właśnie teraz piszesz do mnie na FB żebym nie spała! <3) SKUP SIĘ żonaLETO! 

Ogólnie chodzi o słowa tej piosenki i o to jak odważnym człowiekiem trzeba być żeby napisać taki tekst dla osoby którą się kocha. Ja uważam, że nie trzeba do tego odwagi, trzeba po prostu kogoś bardzo kochać, szczerą i prawdziwą miłością. Kurwa no mam tyle myśli w związku z tym tekstem i piosenką a nie potrafię ich przelać. Kiedyś siadałam przed kompem i nawalałam w klawiaturę aż iskry szły a teraz się męczę. Ok wiem, że to początki, nie wiem kto będzie to czytał i chyba to mi przeszkadza w pisaniu.

Kiedyś wydawało mi się, że kochałam kogoś tak, że byłabym w stanie oddać za Tą osobę życie i nie, nie był to mój Ex. Był to Ktoś kogo poznałam przez neta, rozmawialiśmy ze sobą dwa lata, pisaliśmy do siebie listy, takie miłosne kurwa (:D) mam je do dziś! Dzwoniliśmy do siebie. Mieliśmy wtedy jakieś piętnaście lat :) Piepszone zakochane gówniarze… Przestaliśmy gadać przeze mnie. Napisałam mu, że już dłużej nie mogę z Nim rozmawiać bo za bardzo mnie to dreczy, za bardzo męczyło mnie to, że On jest tak daleko, że nie możemy się spotkać, że nie mogę Go dotknąć, czuć Go blisko. Tęskniłam! Teraz wydaje mi się to głupie- jak mogłam tęsknić za czymś czego nigdy nie doświadczyłam? Nigdy się nie spotkaliśmy więc jak mogłam tęsknić za Jego dotykiem, za oczami które nigdy na mnie nie spojrzały? Za ciepłem dłoni których nigdy nie dotknęłam? Zaraz po tym jak przestałam z Nim pisać poznałam mojego obecnego Ex o którym pisałam w poprzedniej notce. Pomógł mi zapomnieć o M. przestałam o Nim myśleć- tak mi się wtedy wydawało  tak naprawdę nigdy tak nie było. Nigdy nie wykasowałam Jego numeru z GG, mam Go na FB!! Nawet kiedyś napisałam do Niego! Dał mi swój numer telefonu, wymieniliśmy kilka popiepszonych smsów, mój Ex przeczytał te smsy przez przypadek i zrobił mi wielka awanturę- wcale się nie dziwię! Do tej pory się dziwię, że dał się przeprosić za to! Ja bym się nie dała. Wracając do M. odkąd przestaliśmy ze sobą pisać minęło dziewięć lat, w ciągu tych dziewięciu lat było wiele takich momentów kiedy Go wspominałam, kiedy czytałam listy od Niego i siłą powstrzymywałam się przed napisaniem do Niego znów! Nigdy Go nie zapomniałam, może dlatego, że to taka moja niespełniona miłość? Może gdybyśmy się spotkali okazało by się, że wcale nie jest taki zajebisty, albo, że ja nie jestem tą osobą za którą On mnie uważał. Może spotkalibyśmy się, parsknęlibyśmy sobie śmiechem w twarz i już więcej żadne z Nas by o tej drugiej osobie nie pomyślało… Tak, myślę, że to przez to, że się nie spotkaliśmy ja ciągle mam w życiu momenty, że o Nim myślę, że wydaje mi się, że za Nim tęsknię. 

Wiem, że On też kogoś miał w swoim życiu. Były jakieś Kobiety, nawet teraz chyba jest z kimś w związku, chyba jest szczęśliwy, widzę Jego zdjęcia na FB… :) To dobrze, cieszy mnie to a jednocześnie teraz, kiedy ja jestem już sama, mam taki cień nadziei, że znów z Nim porozmawiam, że może w końcu się spotkamy teraz kiedy jesteśmy dorośli i przekonam się czy to nie On czasem jest tą drugą połówką na którą czekam. Samolubna jestem wiem, On ma kogoś, być może nawet już o mnie nie myśli ale jestem w stu procentach pewna, że gdybym do Niego napisała- odpisałby mi. Korci mnie tak bardzo w tym momencie, żeby napisać do Niego… to takie proste przecież… touchpadem trochę w prawo, dwa kliknięcia i okno z jego imieniem otwarte, droga wolna… Boję się, nie wiem czego mogę się spodziewać. Boje się, że  w końcu napisze mi to co powinien już dawno, żebym dała Mu normalnie żyć, żebym przestała wpieprzać się w Jego życie kolejny raz. Że jest szczęśliwy i chce o mnie zapomnieć a ja mu na to nie pozwalam. Czasem wydaje mi się, że to chore, minęło już tyle lat a ja wciąż nie mogę ruszyć do przodu, ciągle wracam do przeszłości… czego ja chcę do cholery. Nie jestem w stanie powiedzieć, że chcę być z Nim. Żyję uczuciem piętnastolatki do chłopaka, którego nigdy nie spotkałam, żałosne. Ciekawi mnie co by napisał gdyby to przeczytał….

On był jedyną osobą w moim życiu do tej pory, której bez cienia wstydu czy skrępowania, prosto w oczy potrafiłabym powiedzieć jak bardzo Go kochałam (wtedy) teraz z resztą też, gdyby staną przede mną w tym momencie, bez chwili zażenowania mogłabym Mu opowiadać o tym jak wielkim uczuciem Go darzyłam. Dlaczego ludzie którzy są ze sobą wstydzą się mówić o swoich uczuciach? Dlaczego nie są wstanie powiedzieć drugiej osobie czegoś takiego jak w tej piosence, że byliby w stanie przyjąć za siebie pocisk jeśli do tego dojdzie, że Jego miłość do Niej lub na odwrót nigdy nie umrze? Że Ona jest dla Niego najpiękniejszą kobietą na świecie, że nie ma przystojniejszego mężczyzny od Niego. Nigdy czegoś takiego nie powiedziałam swojemu Ex, przez dziewięć lat, NIGDY. Wiem dlaczego. Dlatego, że Go nie kochałam naprawdę. Pamiętam, że gdy jeszcze z M. pisaliśmy do siebie to jemu pisałam takie rzeczy, że jest całym moim światem, że jest dla mnie wszystkim i oddałabym co tylko by ode mnie chcieli za możliwość spotkania z Nim, ale wtedy byliśmy bardzo młodzi, jesteśmy rówieśnikami więc nie było mowy żeby któregokolwiek z Nas starzy puścili 500 km w Polskę. Niestety ja nie wytrzymałam próby czasu, poddałam się i później kiedy już byliśmy starsi i mogliśmy się spotkać Nasz kontakt się urwał. A teraz jest jak jest, tak jak napisałam. Myślę, że mimo wszystko kiedyś się spotkamy, obiecałam Mu to kiedyś i chce słowa dotrzymać. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to są emocje gdy o tym wszystkim piszę, całe ciało drży jak przed VyRTem dosłownie :) (kto wie co to VyRt ten wie ;))

Siedzę na łóżku z lapkiem na kolanach i patrzę w ekran, chyba za duży chaos mam  w głowie i za dużo emocji mną targa żeby napisać coś więcej z sensem. Nie wiem czy ktokolwiek z Was zrozumie coś z tego zlepku jakichś faktów, moich wspomnień i uczuć :)

Czasem widzę na gg Jego opis ze smutną emotikonką, lub jakąś smutną piosenką albo tekstem i aż zaciskam zęby żeby tylko powstrzymać się przed napisaniem do Niego. Powstrzymuję się myślę, że nie tylko dlatego, że się boję co mogę od Niego usłyszeć. Powstrzymuję się też dlatego, bo wiem, że to co się wydarzyło w moim życiu ostatnio, to że się rozstałam z Ex może mieć duży wpływ na moje zachowanie teraz. Może czuję się samotna w tej chwili i dlatego znów myślę o M.? Może chcę znaleźć u Niego pocieszenie? Zapewnienie, że Ktoś na Kim mi kiedyś bardzo zależało nadal coś do mnie czuje? Heh pierdolony wrażliwiec ze mnie, za dużo myśli, za dużo gdybania. Ciekawa jestem Waszej reakcji na co tu czytacie :)

Ok jest już pierwsza w nocy, chyba wystarczy na dzisiaj uwywnętrzniania się. 

9:51 następnego dnia:
Znów Papa Roach-" No matter what"   tylko, że akustyczna wersja… włączcie swoją wyobraźnie i powiedzcie czy potraficie sobie wyobrazić reakcję żony wokalisty kiedy gdzieś tam, któregoś dnia lub wieczoru w ich wspólnym domu On siada z gitara w ręku i zaczyna Jej grać ten kawałek, taki jeszcze surowy, niedopracowany, okrojona wersja, sam tekst plus brzdąkanie na gitarze… umiecie wyobrazić sobie Jej reakcję? Nie potrafię słuchając tego kawałka i nie myśleć o Jej reakcji…

I widzę w prawym dolnym rogu ekranu żółte słoneczko  z Twoim imieniem, jesteś znów w takim momencie jakbyś wyczuwał mój nastrój, torturujesz mnie swoją obecnością!  

Kill Hannah- „Strobe lights”, uwielbiam to "MOTHERFUCKERS" :D Świetna perkusja- od razu mam Shanna przed oczami :))
Papa Roach- "Forever" uwielbiam teledysk i ogólnie całą piosenkę.

P.S. Dzięki Robert za „odblokowanie” i za ogarnięcie tematu ze ściąganiem muzy :) ogólnie dzięki za ogarnięcie Nieogara namber łan. A! No i dzięki za Papa Roach <3

P.S.2 Zako obiecałaś komentować… tak skromnie przypominam :P 

P.S.3 Sory za błędy stylistyczne i brak ogonków przy polskich znakach, nie mam już siły tego poprawiać a tak mnie to RAZI :/

2 komentarze:

  1. Kurczę, nie wiem co napisać najpierw.. To będzie długie. Kiedy weszłam i przeczytałam pierwsze wersy pierwszego postu, pomyślałam sobie, że jest to opowiadanie. Potem dotarło do mnie, że to jest TWOJE życie. Ogólnie nie lubię pamiętników, bo zwykle ludzie opisują jak ich nikt nie lubi albo co jedli na obiad. U Ciebie ani razu nie napadła mnie myśl 'spadam stąd, nie ma tu nic ciekawego'. Czytałam częściami wchodząc do Ciebie kiedy tylko mogłam, odkąd zostawiłaś na moim blogu komentarz [za który swoją drogą dziękuję i zaraz do tego wrócę], a że byłam dość zabiegana dopiero teraz skończyłam. Mam siostrę rok starszą od Ciebie. Mówisz, że ludzie w Twoim wieku zakładają rodziny, starają się ustabilizować. Moja siostra wyszła za mąż i aktualnie jest w 9-tym miesiącu ciąży. Ale jak tylko o niej pomyślę, mam wrażenie, że jest jeszcze bardziej nieustatkowana niż ja. Mam wrażenie że nie kocha swojego męża i po części żałuję, że nie zrobiła tego co ty. Boję się, że będzie się męczyła do końca życia. Tutaj Cię podziwiam.
    Co do M., to w sumie bardzo prawdopodobne jest że starasz się po prostu kogoś przy sobie mieć. Samotność chyba Cię przeraża trochę, co? Kogo tak na dobrą sprawę nie.. Nawet nie wiem co powinnaś zrobić, sama miałabym niezłą zagwozdkę, czy napisać do niego, czy nie. Miałam podobną sytuację - nic z tym nie zrobiłam. Ale nie żałuję, tyle że to jest mój konkretny przypadek, nie sugeruj się ;)
    No i tak, co do mojego opowiadania..pisałam już wcześniej opowiadanie, tylko uważam je (a przynajmniej początek) za wielki niewypał. W ostatnim byli bracia Leto, co jedyne trzymało mnie przy pisaniu go, ale były też osoby cechujące inny rodzaj muzyki, z czego nie jestem teraz dumna. Ale jeśli masz ochotę, to proszę [single-book-of-matches.blog.onet.pl] przy czym ja bym Ci radziła zacząć od połowy, bo wcześniej jest naprawdę nudno ;p Boże, jak ja się rozpisałam! Pozdrawiam, i jeśli mogłabyś mnie powiadamiać jak dodasz notkę, to byłabym Ci wdzięczna ;) [worlds-seventh-end]

    OdpowiedzUsuń
  2. ile w tym jest prawdy o tobie? jak to się czyta to ma się właśnie takie wrażenie bo tak jest. piszesz o sobie? zaintrygowało mnie to opowiadanie. choć może wydawać się na pozór chaotyczne to właśnie dzięki temu jest takie... realne.
    nie wiem czy czytasz inne blogi,jak masz ochotę to zajrzyj do mnie ;) na http://where--is--my--mind--baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń