wtorek, 17 lipca 2012

Spadek formy.

22.32

To wszystko zaczyna się robić naprawdę chore, nie wiem jak ja to zniosę, jak sobie dam radę jeśli się stąd nie wyprowadzę. Wracam z pracy do domu i non stop mam w uszach słuchawki i słucham, słucham w kółko muzyki żeby nie słyszeć przychodzących wiadomości. Ex przyszedł dzisiaj do mnie do pracy po coś tam i w czasie tych dwóch minut które tam spędził oczywiście dostał sms’a którego zaraz przeczytał perliście się uśmiechając i ciesząc. 

Wczoraj przepłakałam pół nocy, już położyłam się spać z psem w nogach i znów usłyszałam ten przeklęty dzwonek, włożyłam w uszy słuchawki, włączyłam co trzeba i ryczałam w poduszkę. Dlaczego? Dlaczego ryczę, przecież nie kocham Ex, nie chcę z nim być, nikt, żadną siłą mnie zmusi do bycia z Nim. To nie jest człowiek dla mnie. Może Sueno ma rację? Może boję się samotności ale jeszcze nie zdałam sobie z tego sprawy? Może brakuje mi bliskiego kontaktu? Poczucia, że komuś zależy? Chyba nie spodziewałam się, że jestem taka słaba, pierwszy miesiąc, dwa po rozstaniu jedyne co czułam to ulgę, nawet radość i wolność a teraz? Wiem, że dobrze zrobiłam i gdybym miała możliwość cofnąć czas to postąpiłabym tak samo. Tylko chyba dopiero teraz dociera do mnie to, że Ex poszedł do przodu a ja się zatrzymałam w dniu kiedy mu powiedziałam, że powinniśmy się rozstać i strach nie pozwala mi ruszyć z miejsca. Panicznie się boję kompromitacji w kontaktach z ludźmi, oczywiście chodzi mi o realny świat, w wirtualnym nie mam z tym najmniejszego problemu. Już kiedyś chyba o tym pisałam, że mówi się iż w wieku dojrzewania u nastolatków zdarzają się wahania nastrojów bo hormony buzują. Mam wrażenie, że mi od okresu dojrzewania do tej pory nie przeszło, mam chore myśli, raz się śmieję a za pięć minut płaczę. Rano patrzę w lustro i mówię sobie z uśmiechem, że jest ok, nowy dzień- na pewno będzie spoko a wieczorem mam ochotę zejść z tego świata. Poważnie. Zaczynam się zastanawiać nad jakimś specjalistą.

Zaczynam się bać, chociaż ‘bać’ to może nieodpowiednie słowo, mam wrażenie, że tracę siły na znoszenie obecności Ex obok mnie i świadomości jego szczęścia a mojego nieszczęścia. Chcę żyć, mam jakieś resztki wiary w to, że może jeszcze coś dobrego mi się jednak przydarzy, ale czuję się co raz słabsza i mniej chętna do podejmowania walki o własne szczęście. 

W tej chwili… egzystuję. Chodzę do pracy, wracam, wychodzę z psem, piszę, słucham, wściekam się, płaczę, uśmiecham się, toleruję i opadam z sił.  

P.S. Napisałam list do M. dzięki namowom Moniki- mojej Echelonowej syjamskiej bliźniaczce, ale myślę, że sama też prędzej czy później bym to zrobiła. Tkwi na moim twardym dysku i czeka aż nabiorę odwagi żeby go wysłać. Może dzisiaj? Chyba tak. A jutro spalę się ze wstydu. 

środa, 11 lipca 2012

Do Ex, o Ex....?

23.09

 Coś co mnie nakręciło do napisania tego co pod spodem, pisałam tak szybko jak szybkie są bity w tej nucie.  Mrozu- roler...

W życiu bym się nie spodziewała, że to napiszę, chyba faktycznie jestem chora psychicznie, a może po prostu jestem kobietą a faceci mają rację mówiąc, że ‘baby nie wiedzą czego chcą’!!! Kocham Cię kurwa? To niemożliwe! Przecież nie chcę!!!! Przecież Cię nie chciałam no!!!! Więc czemu to, że masz kogoś, to że po miesiącu od naszego rozstania Ty już kogoś znalazłeś tak mnie kurwa boli? Jak możesz mówić WSZYSTKIM w koło, że się zakochałeś? Przecież podobno taka wielka miłość między nami była!!!

Rano, otwieram oczy i pierwsze co słyszę to dźwięk przychodzącej wiadomości od niej do Ciebie. Od Twojego Słoneczka.

Wieczorem, na w pół w śnie słyszę… dźwięk przychodzącej wiadomości i tak cały kurwa Boży dzień. Od rana do nocy, przeciętnie co 10 minut. A mi zawsze mówiłeś pamiętasz co?
- Sms’y to kwas, nie lubię pisać sms’ów, wolę zadzwonić i konkretnie się dogadać niż przez głupie sms’y.’
Tak mówiłeś mi przez dziewięć lat a ja tak kochałam i kocham pisać sms’y! Dla niej warto?

Pogrążam się, wiem…

Mam wrażenie, że jestem zazdrosna, ale nie o Ciebie, a o to, że Ty tak szybko byłeś w stanie dalej szukać swojego szczęścia, a ja- pomimo tego, że to przecież moja decyzja, że się rozstajemy, stoję w miejscu z mokrymi oczami i boję się ruszyć! I nie ma nikogo kto mnie popchnie. Nie ma nikogo kto mi pomoże.

Kasia mówi, że u facetów to normalne, że po rozstaniach szybko pojawiają się nowe tzw. zapchaj dziury… wierzyć czy nie? W zasadzie nie powinno mnie to obchodzić prawda. A jednak. To zapchaj dziura? Czy naprawdę się zakochałeś? Zawsze mi powtarzałeś, że dziewczyny, które zdradzają swoich facetów to szmaty i nic nie warte dziwki, skoro zdradziła jednego to następnego też zdradzi. TWOJE SŁOWA.  A teraz co? Spotykasz się z dziewczyną, która mieszka ze swoim nie wiem chłopakiem, narzeczonym, mężem czy chuj tam wie kim jeszcze!
Mam wrażenie jakbym nigdy Cię nie znała, robisz rzeczy tak dziwne, że aż trudno mi uwierzyć, że to Ty to robisz, że Ty się tak zachowujesz.
Nasi znajomi mi mówią, że się zakochałeś… Słodki Jezu! Po miesiącu od naszego rozstania!!!!!!!!!!!!!

Nic nie robisz, tylko praca, koledzy, picie i sms’y. w domu syf bo ja po Tobie sprzątać nie będę a niedługo przyjdą ludzie oglądać mieszkanie… Wciąż pytasz czy jest zainteresowanie, a nawet dupy nie ruszysz żeby kilka ogłoszeń rozwiesić pomimo tego, że Ty masz samochodem a ja muszę piechotą zapierdalać.

Nienawidzę Cię! Mam ochotę chwycić Cię za ramiona i pierdolnąć Tobą o ścianę, albo posłuchać co masz do powiedzenia i walnąć Ci śmiechem prosto w twarz!
Więc czemu teraz robię przerwy w pisaniu na krokodyle łzy? Czy ja jestem niezrównoważona? Czy to te procenty, które dziś wypiłam? Podobno po pijaku zawsze mówi się prawdę, a przynajmniej jej część.

Dlaczego to mnie tak boli skoro nie chcę być z Tobą? Jestem psem ogrodnika? Nie chcę być z Tobą, nie potrafię tolerować Twojego braku szacunku do własnej matki, babki, sióstr, a nawet kolegów. Nienawidzę Twoich krzyków! Nie umiem ich znieść! Dlaczego dla mnie nie byłeś taki jak teraz jesteś dla niej?

Kocham Cię? Nadal dużą częścią serca? Nienawidzę Cię? W całym swoim umyłem?

Nie mam siły, nie wiem co będzie jeśli to przeklęte mieszkanie szybko się nie sprzeda… Unicestwię Ciebie albo siebie!
  


P.S. I chuj Ci w dupę Ty skurwysynu co wczoraj o 22.00 tłukłeś swojego własnego psa tak, że jego skowyt wyrwał mnie z łóżka przed blok i masz szczęście, że Cię nie znalazłam bo bym Ci oczy wydrapała, a najchętniej połamałabym za to ręce i nogi tak, że już by Cię nie poskładali ale kurwa za mało mam siły!!!!!!!!!
Całym sercem i umysłem nienawidzę ludzi znęcających się nad zwierzętami. To mi wjeżdża na psychikę!  *I dont wanna live on this planet.*